Recenzja: Bolero Executive Lounge w Warszawie
Bolero Executive Lounge to jedna z trzech poczekalni prowadzonych bezpośrednio przez warszawskie lotnisko.
Reklama
Jej nazwa - podobnie, jak pozostałych salonów Fantazji, Poloneza, Mazurka i Preludium - nawiązuje do utworów skomponowanych przez Fryderyka Chopina, patrona portu.
Zlokalizowany w strefie Non-Schengen Bolero nie wyróżnia się niczym szczególnym pod względem wystroju i zaopatrzenia bufetu, ale stanowi przynajmniej alternatywę dla zatłoczonej do granic możliwości tej części warszawskiego terminala. Lounge zdecydowanie ustępuje jakością zarówno obu salonom prowadzonym w Warszawie przez Polskie Linie Lotnicze LOT, jak i zarządzanej przez lotnisko poczekalni Fantazja w strefie Schengen.
Lounge jest dostępny bez opłat dla pasażerów klasy biznes i posiadaczy odpowiednich kart statusowych podróżujących z Warszawy rejsami m.in. Aerofłotu, Air China, Belavii, British Airways, El Al, Emirates, Turkish Airlines, Qatar Airways i Ukraine International Airlines, a ponadto na podstawie wydanego przez linie zaproszenia niektórymi lotami czarterowymi. Oprócz tego z oferty poczekalni mogą korzystać posiadacze najbardziej popularnych kart gwarantujących dostęp do salonów biznesowych na całym świecie, takich jak np. Diners Club, Dragon Pass, Lounge Club i Priority Pass. Należy pamiętać, że wejście odbywa się wówczas na zasadach określonych przez wystawcę danej karty, a więc może być bezpłatne lub odpłatne, dawać możliwość zaproszenia określonej liczby gości itp. Poczekalnia jest dostępna także odpłatnie dla wszystkich innych chętnych. Jednorazowe wejście kosztuje 130 PLN.
Salon składa się z jednego obszernego pomieszczenia, które zostało podzielone wizualnie na mniejsze części niskimi ściankami. Nie ma tu jednak wyraźnie wyodrębnionej osobnej strefy jadalnej czy relaksacyjnej.
W poczekalni przygotowano kilkadziesiąt miejsc siedzących dla gości. Dostępne są różnego typu fotele, kanapy oraz krzesła barowe. Po otwarciu Mazurka dla pasażerów LOT-u i innych linii z sojuszu Star Alliance liczba gości korzystających Bolero spadła, ale w godzinach szczytu salon nadal bywa mocno zatłoczony. W efekcie czasami trudno jest w nim znaleźć wolne miejsce.
Wystrój poczekalni nie wyróżnia się niczym szczególnym. Ciemna kolorystyka skórzanych mebli i ścian imitujących boazerię powoduje, że w położonym na parterze budynku pomieszczeniu jest dość ciemno. Wnętrza Bolero są wprawdzie dość przyzwoicie utrzymane, ale ociężały styl oddanej do użytku w 2012 r. poczekalni zdecydowanie trąci już dziś myszką.
W poczekalni działa bezprzewodowy internet, ale jego jakość - co jest generalnym problemem warszawskiego lotniska - jest kiepska. Przy niektórych miejscach dostępne są gniazdka elektryczne dla osób chcących korzystać ze sprzętu elektronicznego.
Zaletą położenia poczekalni na poziomie -1 jest dobry i zarazem interesujący widok na płytę. Można stąd obserwować z nietypowej perspektywy samoloty stojące przy rękawach, a także bieżące operacje realizowane przez różne służby lotniskowe.
W Bolero urządzono samoobsługowy bufet przy którym znajdują się wysokie ławy barowe.
Oferta kulinarna salonu jest dość skromna i w perspektywie ostatnich lat uległa wyraźnemu pogorszeniu (zarówno pod kątem różnorodności, jak i jakości dań). Obecnie podobnie zaopatrzony jest bufet w salonie Preludium w strefie Schengen, natomiast nieco lepiej prezentuje się menu dostępne w Fantazji.
Do wyboru są zwykle dwie, czasami trzy opcje na ciepło. W godzinach porannych były to kiełbaski oraz tarta z kurczakiem.
Oprócz tego podawane są krojone wędliny i sery, dwa rodzaje sałatek warzywnych, jogurty, płatki śniadaniowe (niestety bez żadnego wyboru), dżemy, oliwki itp.
W bufecie można znaleźć również kilka rodzajów typowych słodkich przekąsek i orzeszków.
Do dyspozycji gości są dwa ekspresy do kawy, dość duży wybór soków i napojów gazowanych, a także zaopatrzony w podstawowym zakresie barek alkoholowy (kilka rodzajów win i piw, parę gatunków mocniejszych trunków).
Zaletą Bolero jest możliwość skorzystania z dostępnej w salonie kabiny prysznicowej.
Bolero Executive Lounge w Warszawie to dość standardowa poczekalnia biznesowa. Spełnia swoją podstawową rolę oferując miejsca do odpoczynku lub pracy przed lotem w warunkach wygodniejszych od dostępnych w ciasnej strefie Non-Schengen warszawskiego portu. Problemem Bolero, podobnie jak pozostałych salonów na lotnisku Chopina, jest jednak zbyt mała powierzchnia do komfortowego przyjęcia wszystkich chętnych pasażerów. W godzinach szczytu lounge jest często zatłoczony i zdarza się, że kolejni goście mają problem ze znalezieniem wolnego miejsca. Wynika to z dynamicznego wzrostu oferty połączeń przy ciągle tej samej, relatywnie niedużej względem potrzeb, powierzchni warszawskiego terminala.
Wystrój Bolero jest poprawny, ale sprawia wrażenie już wyraźnie przestarzałego w porównaniu do dzisiejszych trendów obowiązujących przy urządzaniu tego typu miejsc. Nie zachwyca także oferta kulinarna salonu. Jeszcze kilka lat temu była lepsza, a dziś wybór dań i przekąsek (zwłaszcza tych serwowanych na ciepło) jest dość skromny, a ich jakość niestety raczej przeciętna.
Fot. M. Stus