Recenzja: Singapore Airlines SilverKris Lounge w Singapurze
Nieciekawie, klasycznie urządzone wnętrza, zaskakujące braki w bufecie oraz niewydolna obsługa to niestety cechy wyróżniające SilverKris Lounge w Singapurze.
Reklama
Flagowa poczekalnia Singapore Airlines dla pasażerów klasy biznes zdecydowanie rozczarowuje i nie przystaje do znakomitych opinii o jednej z najlepszych linii lotniczych na świecie.
Salon znajduje się na antresoli w głównej hali odlotów (tzw. poziom 3), w pobliżu bramek oznaczonych literą "A". Można do niego dotrzeć używając ruchomych schodów lub windy. Poczekalnia jest czynna przez całą dobę.
Obok SilverKris Lounge w tym samym miejscu działa także salon dedykowany klientom pierwszej klasy posiadający osobną, wewnętrzną recepcję. Prawo do wejścia do niego zostało zarezerwowane dla osób posiadających rezerwację na przelot w danym dniu klasą pierwszą liniami Star Alliance oraz pasażerów przylatujących do Singapuru w tej klasie serwisowej jednym z rejów Singapore Airlines i przesiadających się na połączenia transferowe realizowane w klasie biznes. Z kolei dla gości odlatujących z Miasta Lwa w klasie pierwszej Singapore Airlines przewidziano eksluzywny The Private Room zlokalizowany wewnątrz First Class Lounge.
Zasadnicza część poczekalni biznesowej składa się z ogromnego, otwartego pomieszczenia wypełnionego kilkuset fotelami.
Między poszczególnymi sekcjami foteli dostępne są półki z wyborem prasy i magazynów zagranicznych.
Pomimo marmurowych wykończeń mających dodać wnętrzom elegancji aranżacja poczekalni jest mało oryginalna - liczne rzędy masywnych, głównie skórzanych foteli ciągną się w zasadzie na całej długości salonu, sprawiając nudne i zarazem przytłaczające wrażenie.
W lounge zdecydowanie brakuje też naturalnego światła, gdyż nie ma żadnych okien wychodzących na zewnątrz terminala. W efekcie w środku jest dość ciemno. Uczucie to dodatkowo potęguje kolorystyka mebli i elementów wyposażenia utrzymana przede wszystkim w kilku odcieniach brązów i popieli.
W tylnej części pomieszczenia poza fotelami ustawiono także kilka sof oraz z stolików z krzesłami. Mimo sporej liczby miejsc siedzących lounge w godzinach porannego i wieczornego szczytu jest często tak ekstremalnie zapełniony, że obsługa musi odsyłać kolejnych pasażerów do poczekalni przeznaczonej dla posiadaczy kart statusowych...
Duża liczba gości przekłada się również na zauważalne problemy z utrzymaniem porządku w salonie. Obsługa sprzątająca stoliki jest dość powolna i w czasie natężonego ruchu nie nadąża np. z wynoszeniem brudnych naczyń itp.
Zasadniczym problemem utrudniającym efektywne korzystanie z urządzeń elektronicznych w trakcie pobytu w poczekalni jest brak funkcjonalnie rozmieszczonych gniazdek elektrycznych. Na próżno ich szukać przy każdym fotelu, czy nawet co dwa, trzy miejsca. Jedynie w wydzielonym centrum biznesowym można liczyć na łatwy dostęp do zasilania. W całym salonie brakuje także portów USB. Działa natomiast darmowy, bezprzewodowy internet, chociaż nie jest on zbyt szybki.
W SilverKris Lounge przygotowano jedną dużą, samoobsługową strefę bufetową oraz kilka mniejszych stanowisk z przekąskami i napojami rozmieszczonych w różnych częściach poczekalni.
Na ofertę kulinarną salonu składa się wybór dań serwowanych na ciepło i zimno, deserów, owoców, serów itp. Na pierwszy rzut oka zaopatrzenie bufetu wydaje się dość solidne i w pełni wystarczające. Niestety w rzeczywistości takie nie jest.
W menu dominują, co oczywiste, dania kuchni azjatyckiej. Przydałoby się jednak jakieś rozdzielenie potraw w zależności od kuchni, którą zostały zainspirowane np. chińską, malajską, tajską itp. Zamiast tego pasażerowie otrzymują kilka zupełnie przeciętnych opcji do wyboru. To zdecydowanie niewykorzystany przez Singapore Airlines potencjał, a szkoda, bo lokalna kuchnia singapurska słynie właśnie z udanego miksu wpływów z różnych części Azji.
Ponadto jakość i sposób podania niektórych dań nie zachęca do ich kosztowania.
Taka prezentacja jedzenia w poczekalni klasy biznes jest, moim zdaniem, zdecydowanie nieakceptowalna.
W czasie mojej wizyty w poczekalni szwankowało ponadto regularne uzupełnianie zaopatrzenia poszczególnych części bufetu.
W konsekwencji pasażerowie podchodzący do strefy restauracyjnej mogli, nierzadko przez dłuższy czas, oglądać jedynie puste miejsca, w których powinny być dostępne poszczególne dania czy przekąski.
Przez cały czas można było jednak posilić się zawiniętymi w folię kanapkami. Szkoda, że nie wyglądały one zbyt apetycznie.
Nie brakowało też płatków śniadaniowych, nawet jeśli ich serwowanie w porze kolacji jest średnio trafionym pomysłem.
Przybywając do SilverKriss Lounge wieczorem nie ma także co liczyć na dwie dostępne w salonie stacje "live cooking". Zamiast kucharzy przygotowujących na bieżąco różne dania zastaniemy przy nich tabliczkę z informacją o tym, że stanowiska są nieczynne.
Jeśli chodzi o dostępne w poczekalni napoje goście mają szeroki wybór różnych soków, produktów gazowanych, wód mineralnych, pitnych jogurtów itp. Do dyspozycji jest również kilka dużych ekspresów do parzenia kawy oraz stanowisko z wieloma gatunkami herbat.
Z alkoholi można skosztować kilku gatunków win czerwonych i białych (przeciętnej jakości) oraz standardowych mocniejszych trunków. W salonie serwowany jest ponadto szampan marki Charles Heidsieck.
Bary z alkoholami są wyłącznie samoobsługowe, więc nie ma co liczyć na barmana, który na zamówienie przygotuje jakiegoś drinka lub koktajl.
Na terenie poczekalni istnieje możliwość dokonania zakupów z bieżącej oferty KrisShop. Wybrane towary zostały wyeksponowane w witrynie przy wejściu do lounge. Działa tu ponadto stanowisko concierge, przy którym można wydrukować kartę pokładową lub załatwić niezbędne sprawy dotyczące rezerwacji.
Dla osób pragnących odświeżyć się przed podróżą przygotowano kilka kabin prysznicowych. W łazienkach dostępne są także podstawowe przybory kosmetyczne, np. jednorazowe szczoteczki do zębów, mini-kremy czy maszynki do golenia.
Wizyta w SilverKris Lounge na lotnisku Changi w Singapurze jest rozczarowująca. Ofertę salonu należy bowiem ocenić przez pryzmat jego charakteru. Mamy do czynienia z flagową poczekalnią przeznaczoną wyłącznie dla pasażerów klasy biznes przewoźnika, który ma ogromne aspiracje i jest powszechnie zaliczany do grona najlepszych linii lotniczych na świecie. Niestety SilverKris Lounge nie przystaje do wysokiego poziomu usług, którego należałoby oczekiwać od Singapore Airlines.
Salon w najlepszym razie jest przeciętny. Mimo swoich sporych rozmiarów bardzo często jest zatłoczony do granic możliwości, nie wyróżnia się też ani nadzwyczajnym designem, ani żadnymi szczególnymi udogodnieniami czekającymi wewnątrz na pasażerów. Jakość i prezentacja niektórych potraw serwowanych w bufecie pozostawia wiele do życzenia, a obsługa ma ewidentne problemy ze sprawnym uzupełnianiem braków i bieżącym sprzątaniem stolików.
Singapore Airlines nie zdobyły się ponadto na wprowadzenie w salonie żadnych udogodnień, w których oferowaniu prześcigają się dziś wiodący na rynku inni przewoźnicy. W SilverKris Lounge nie znajdziemy centrum spa, nie ma baristów serwujących kawę na kilkanaście oryginalnych sposobów, ani nawet barmana podającego proste koktajle. Brakuje jakichkolwiek nowinek technicznych, nie ma pokoi służących do wypoczynku w trakcie dłuższej przesiadki. Paradoksalnie więc świetnie urządzone lotnisko Changi z jego ogrodami, galeriami i basenem wydaje się atrakcyjniejszym miejscem do spędzenia czasu przed lotem niż poczekalnia Singapore Airlines.
Fot. M. Stus